Przyznaję, że słowo „blog” długo budziło moją niechęć. Rozum intensywnie podpowiadał mi skojarzenie: „grafomania”, „patologiczny egotyzm”, „adoracja własnego ego”, „kompensata niskiej samooceny”. Oczywiście doceniałem blogi z najwyższej półki. Publicystykę i felietony z salonu24, czytałem z zainteresowaniem, nawet, jeśli w szczegółach moje poglądy odbiegały daleko od przekonań autorów.
Co wpłynęło na zmianę mojego nastawienia do blogowych popisów? Moda? Próżna sława? Misja? Nie. Nie zdołała mnie uwieść żadna z tych pokus . Po prostu możliwości jakie oferuje współczesna technologia skłoniła mnie do próby stworzenia przestrzeni spotkań ludzi o podobnych zainteresowaniach. Do nich adresuję moje myśli ubrane w elektroniczne impulsy, z radością witając nadchodzące „z drugiej strony” komentarze. Ot i wszystko.
Niedawno, prawie równo miesiąc po opublikowaniu przeze mnie pierwszego posta, na łamach Expressu Bydgoskiego pojawił się, artykuł poświęcony niniejszemu blogowi, pióra Jarosława Jakubowskiego - redaktora, poety i …Ulicznego Sprzedawcy Owoców - twórcy bloga o tej nazwie. W jakimś sensie to résumé mojej dotychczasowej internetowej aktywności.
Dokąd mnie zawiodą blogowe wertepy? Wspólnie się przekonamy. Mój kompas niezmiennie wskazuje mi kierunek dla 1346.bydgoszcz.pl.
Jest nim moje miasto i życie jego mieszkańców w przeszłości i obecnie.
środa, 23 stycznia 2008
Mój kompas
Autor: Sebastian Malinowski o 23:59
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz