88 lat temu nad Bydgoszczą unosił się duch święta, oczekiwania i tajemnicy. Polacy z niecierpliwością wyglądali dnia ratyfikacji traktatu wersalskiego, by odrodzona po latach zaborów Rzeczpospolita, objęła wreszcie w posiadanie Wielkopolskę, Kujawy i Pomorze.
Od początku stycznia 1920 roku „Dziennik Bydgoski” mobilizował polskich czytelników do przezornego zaopatrywania się w biało-czerwone flagi, proporce oraz emblamaty z orłami i orzełkami. Kupcy zacierali ręce, gorączkowo, choć nie bez dostojeństwa, liczyli wpływy z handlu patriotycznymi akcydensami. Nawet sprzedawcy fajerwerków, popularnie określanych mianem „ogni bengalskich”, cieszyli się, że mimo, iż ucichły zabawy sylwestrowe, będzie okazja, żeby uradować widownię świetlnymi refleksami i przy okazji zasilić portfele świeżą gotowizną.
Nie wszystkim było jednak do śmiechu. Niemiecka większość bydgoskiego mieszczaństwa, z niepokojem spoglądała w niewiadomą przyszłość. Już wybuch wojny w 1914 popsuł szyki, tym, którzy zaczęli wznosić nowe kamienice i obiekty przemysłowe. Czekano na wynik wojny. Roboty generalnie stanęły. Teraz świadomość nieuchronności politycznych rozstrzygnięć zaczęła docierać coraz szerzej w kręgi niemieckich urzędników, nauczycieli, rzemieślników, wojskowych i tych, którzy żyli z interesów finansowych.
Czując na plecach "oddech" nowej władzy, niektórzy niemieccy bydgoszczanie przezornie publikowali w prasie ogłoszenia, grożąc sankcjami każdemu, kto pomówi ich o antypolskie psikusy.Gazety wypełniały coraz to nowe zarządzenia i komunikaty. A to, że zakazuje się przebywania w pobliżu dworca kolejowego osobom postronnym, albo ostrzeżenie o złodziejach, którzy mogą grasować podczas oficjalnych uroczystości powitania wojska polskiego, gdy część bydgoszczan pozostawi swe mieszkania bez opieki.
Wreszcie nadszedł ten dzień, oczekiwany z niecierpliwością i tłumionym entuzjazmem.
Wymarzony, wymodlony, wyrastający z cierpienia i poświęcenia wielu bezimienych bohaterów, akt powrotu Bydgoszczy w granice odradzającej się Rzeczypospolitej, nastąpił równo 88 lat temu, 19 stycznia 1920 r. Był to poniedziałek.
Ceremonia rozpoczęła się o godz. 18.00 w Sali posiedzeń Rady Miasta w gmachu ratusza.
Wszyscy niemieccy członkowie Rady i Magistratu stawili się we frakach i białych krawatach.
Prawowite władze polskie reprezentowała 10-osobowa delegacja, w następującym składzie:
mecenas Jan Maciaszek - generalny komisarz rządu polskiego,
mecenas Melchior Wierzbicki – komisarz Naczelnej Rady Ludowej na okręg nadnotecki
dr Jan Biziel – prezes Rady Ludowej na miasto Bydgoszcz
Stanisław Niesiołowski – starosta powiatu bydgoskiego,
Redaktor Jan Teska – wydawca „Dziennika Bydgoskiego” - sekretarz Rady Ludowej
oraz
Antoni Czarnecki – organizator polskich związków zawodowych,
ksiądz Jan Filipiak,
Mieczysław Chłapowski – ziemianin,
Władysław Kużaj, aptekarz
Józef Milchert, kupiec – skarbnik Rady Ludowej.
Pierwszy zabrał głos, dotychczasowy gospodarz miasta, niemiecki burmistrz Hugo Wolff, który powitał zebranych i wygłosił oświadczenie:
„Niemieccy obywatele Bydgoszczy lojalnie się do nowych warunków zastosują, wiernie swe obowiązki jako nowi obywatele państwa polskiego spełniac i swoją współpracą dalszy rozwój i pomyślność miasta popierać będą. Wobec tego wyrażam moje usilne przekonanie i nadzieję, że niemieccy mieszkańcy Bydgoszczy doznawać będą i ze strony polskich władz im się słusznie należącej opieki i uznania, jeżeli obowiązki swe obywatelskie wypełniać będą i że z powodów dawniejszej ich przynależności do niemieckiej ojczyzny żadna krzywda im się nie stanie, bądź to w kwestiach politycznych lub ekonomicznych”
po czym wręczył mecenasowi Maciaszkowi klucz do miasta, starannie ułożony na atłasowej poduszce – swoiste insygnium władzy nad Bydgoszczą.
Odebrawszy cenny symbol, Maciaszek zabrał głos, kierując do niemieckich radnych zapewnienie:
„Panowie przekonani możecie być o tem, że rząd polski wszelkiemi (pisownia oryginalna) siłami starać się będzie nie tylko o podtrzymanie dobrobytu, handlu i przemysłu, jako i kulturalnego rozwoju naszego pięknego grodu, ale że dołoży wszelkich wysiłków, aby go jak najbardziej rozwinąć […] Polska nie ma najmniejszego powodu nie zastosowywać względem swych nowych obywateli zasady tolerancji, które do najpiękniejszych zalet naszych dawnych dziejów należą, o czem przede wszystkim założenie naszego miasta świadczy. Oby się miasto i jego mieszkańcy pod nowemi rządami zawsze czuło jak najszczęśliwiej, aby miasto nasze doszło do największego rozkwitu. Tak nam dopomóż Bóg !”
Po tym jak padły te historyczne słowa komisarz Melchior Wierzbicki w imieniu rządu Rzeczypospolitej Polskiej, wręczył niemieckiemu prezesowi Rady Miejskiej nominację Maciaszka na komisarycznego prezydenta Bydgoszczy. Od tego momentu formalnie Hugo Wolff przestał sprawować władzę.
Na koniec Hugo Wolff, radcy Magistratu i przedstawiciele Rady, złożyli podpisy pod protokołem przekazania miasta Janowi Maciaszkowi - Generalnemu Komisarzowi Rządu Polskiego.
Spełniło się żarliwe pragnienie pięciu pokoleń Polaków. Klucz do Miasta znalazł się w polskich rękach.
sobota, 19 stycznia 2008
Klucz do Bydgoszczy
Autor: Sebastian Malinowski o 23:56 1 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)