niedziela, 30 grudnia 2007

Osiemnaste urodziny RP - bez balangi

Wczoraj minęła 18 rocznica przywrócenia naszemu państwu historycznej nazwy „Rzeczpospolita Polska” . 29 grudnia 1989 roku, mocą ustawy sejmowej, oficjalnie zastąpiła ona nazwę "Polska Rzeczpospolita Ludowa". „PRL” będąca synonimem państwa „realnego socjalizmu”, politycznie, gospodarczo i wojskowo podporządkowanego ZSRR – trafiła do lamusa.

Był to symboliczny, ale niezbędny akt w procesie odzyskiwania przez Polaków suwerenności i logiczne następstwo werdyktu wyborów 4 czerwca 1989 r. Nie o samą terminologię jednak chodzi. Wyrażone zmianą nazwy zamknięcie tego rozdziału dziejów, nasuwa pytania o historyczną ocenę tego okresu.

Dziś większość z nas nie rozpamiętuje „tamtych” czasów. To znak normalności. Śmiejemy się oglądając komedie Stanisława Barei. Bawi nas wspomnienie ówczesnej siermiężnej rzeczywistości głównie w sferze kupna-sprzedaży. Jest miło.
Nietrudno sobie jednak wyobrazić, że już odpowiedzi na pytanie „Jak oceniasz PRL z perspektywy czasu, bogatszy/a o 18 lat doświadczeń” – zrodzą podziały, wywołają między nami dyskusje, sprzeczki, a może i trwałe konflikty. Emocjonalne reakcje, subiektywne odczucia, niweczą szanse na uzyskanie konkluzji opartej na argumentach.
W tym kontekście nasuwa się kwestia „Czy i kiedy doczekamy się obiektywnej, rzeczowej oceny PRL?” Tę robotę oczywiście muszą na siebie wziąć historycy i kompetentni publicyści. Nie będzie to proste. Polska lat 1944-1989 - była bytem, który ewoluował w czasie i nie miał jednego mianownika.

I tak okres „małej stabilizacji” Gomułki lat 1956-1970 – rezultat „odwilży październikowej” był wybawieniem od terroru i upodlenia, jakiego doświadczył naród w okresie wszechwładzy Bieruta i jego ludzi.

Dekada Gierka z „maluchem”, „Studiem 2”, peweksami i kredytami dla młodych małżeństw, na tle siermiężnych lat 60., wywołała miraż „socjalizmu z ludzką twarzą” – do czasu bankructwa ekonomicznego i chronicznego kryzysu gospodarki PRL w latach 80.

Jakże inne była Polska po pielgrzymce Ojca Świętego Jana Pawła II w 1979 r. Jego prorocze wołanie „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, ucieleśniło się w postaci 10 milionowej „Solidarności”, która przez 16 miesięcy zdołała niewyobrażalnie poszerzyć przestrzeń wolności w komunistycznym państwie, powodując nieodwracalne zmiany w całym bloku sowieckim.

Ci sami ludzie, którzy w okresie stanu wojennego szkalowali działaczy NSZZ „Solidarność”, jako wrogów Polski, gdy kasa państwa zaczęła świecić pustkami, usiedli z nimi do „okrągłego stołu”, i w zamian za gwarancję odcięcia przeszłości „grubą kreską”, zezwolili na przeprowadzenie częściowo wolnych wyborów do tzw. „sejmu kontraktowego” 4 czerwca 1989 r.

Przygotowując historyczną ocenę PRL nie powinno się pominąć 3 ważnych aspektów:

1) Sumiennego rozstrzygnięcia czy Zachód zrobił wszystko żeby nie dopuścić do narodzin komunistycznego państwa, ze szczególnym uwzględnieniem zaniechań, błędów dyplomatycznego establishmentu Wielkiej Brytanii i USA w wielkiej grze ze Stalinem o zakres suwerenności i granice powojennej Polski. Ramy geopolityczne w których narodziła się Polska „Ludowa” zostały narzucone wbrew woli narodu i jego prawowitej reprezentacji - władz Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźstwie.
Dobre samopoczucie zachodnich sygnetariuszy układów w Teheranie, Jałtcie i Poczdamie trwa do dziś. Wciąż panuje tam przekonanie, że to racja stanu USA i Wielkiej Brytanii wymagała, aby w imię harmonijnej współpracy w dobijaniu nazistowskiego gada rzucić Stalinowi słabszych aliantów na pożarcie.
A może USA i Wielka Brytania były zbyt uległa wobec ZSRR. Może zbyt pochopnie przekreślono plany otwarcia 2 frontu w Grecji i przeprucia kontynentu od południa ku północy, by powitać sowieckich sojuszników na ziemiach Polski przedwrześniowej, a nie nad Łabą?

2) Próby odpowiedzi na pytanie, czy polscy komuniści mogli „mniej szkodzić” i efektywniej działać na rzecz rozwoju gospodarki i kultury oraz poszerzania zakresu wolności w Polsce.
Gdyby nie nieefektywny z założenia system, nastawiony na uśmiercanie ducha przedsiębiorczości, nie byłoby trwającej do dziś różnicy cywilizacyjnej między nami a zachodnimi członkami UE. Popularna w kręgach PZPR teza, „że przecież my odbudowaliśmy kraj z ruin, zapewniliśmy masom awans społeczny i bezpłatne wykształcenie” jest bardzo trudna do obrony. Oparcie pomyślności państwa na inwencji wolnych obywateli pod każdą szerokością geograficzną zawsze dawało więcej profitów, niż eksploatacja trzymanego pod knutem, zniewolonego narodu.


3) Stworzenia kryteriów do oceny moralnej polskich obywateli w zakresie odpowiedzialności za to czy ich aktywność zawodowa i społeczna służyła umocnieniu komunistycznego zniewolenia czy wzmacnianiu przestrzeni wolności i upodmiotowieniu narodu. Innymi słowy: podjęcie próby wyznaczenia granicy, za która zaczynała się zdrada narodowa.
Nadzieje na III wojnę światową, która da popalić Sowietom i przyniesie wyzwolenie Polski szybko okazało się płonne. Ponieważ system był narzucony przez mocarstwa i zafiksowany umowami międzynarodowymi to „trzeba było jakoś żyć”. Paradoksalnie ocena postaw moralnych obywateli byłaby łatwiejsza, gdyby kraj był poddany bezpośredniej okupacji sowieckiej.
Wydaje się, że nie da się uniknąć w tym kontekście jednoznacznej oceny dokonań śp. płk Kuklińskiego i generała Jaruzelskiego.

Niestety dokonanie historycznej oceny PRL będzie utrudniał fakt, że ani w Polsce, ani nigdzie na świecie, dotąd komunizm nie doczekał się własnej "Norymbergi".
Ponadto polskie elity akademickie, dziennikarskie, są w sporej części wyrazicielami poprawności politycznej w duchu „Wybierzmy przyszłość”! Poświęcanie uwagi zagadnieniom, kto jaką rolę odgrywał w PRL i jakie miał relacje z komunistycznym reżimem, nie jest trendy.

I tak, prezentacja w TVP 1 i TVP „Polonia”, filmu dokumentalnego „Errata do biografii” Grzegorza Brauna, poświęconego ukazaniu denuncjatorskiej roli Andrzeja Szczypiorskiego wobec własnych rodziców na rzecz UB., nie wywołała żadnej medialnej reakcji. Nikt się nie oburzył, nie skrytykował reżysera za „szarganie świętości”. Film przeszedł bez rozgłosu. Jakby trafił w próżnię...

Mam wciąż jednak nadzieję, że w końcu PRL nie będzie się odbijać czkawką i Prawda nas wyzwoli.