sobota, 29 grudnia 2007

Profesor odszedł, jego dzieło trwa

Wczoraj na cmentarzu w Górsku pożegnaliśmy dr hab. Ryszarda Kabacińskiego, - profesora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Profesor zmarł nagle 22 grudnia, w wieku 67 lat. Odszedł w takim stylu w jakim żył. Gdyby nie niestosowność słowa, powiedziałbym „dynamicznie”, z pasją. Znakomity gawędziarz, dusza towarzystwa. Wielki propagator edytorstwa źródeł historycznych. Miłośnik niuansów w przekładach z łaciny średniowiecznej.


Bydgoszcz straciła historyka - regionalistę, wydawcę źródeł, wieloletniego pracownika, a później dyrektora Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego. Gorliwego promotora rozwoju znakomitej biblioteki naukowej BTN (dziś w całości znajdującej się w zasobach Instytutu Historii UKW)

Tak się składa, że miałem zaszczyt i przyjemność poznać profesora już jako uczeń pierwszej klasy liceum. Nadal jednak nie mogę się pogodzić z faktem, że nasza znajomość po 22 latach dobiegła końca.

Zapamiętałem Go przede wszystkim jako znakomitego gawędziarza, który budził respekt erudycją, opowieści okraszał anegdotami, choć niekiedy zbyt nerwowo wyrażał własne stanowisko. Imponował oczytaniem, niejedno widział, wiele nietuzinkowych osób poznał w ciągu swego życia, znakomicie umiał się tą wiedzą dzielić.

Osoba Profesora Kabacińskiego jest zrośniętą z cząstką mojego życiorysu. W jakimś sensie, On wpłynął na mój wybór historii jako kierunku studiów na UMK. Upewnił mnie, ówczesnego nastolatka z VI LO, że jego zasób wiedzy oraz styl w jakim uprawiał historię - to jest to! Zapewne nawet był nieświadom tego co uczynił. Był pierwszym zawodowym historykiem, badaczem „grzebiącym” w archiwach, jakiego poznałem w wieku 16 lat , który ofiarował mi swą książkę z dedykacją.

Profesor zrósł się w moich wspomnieniach z murami Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego, które w okresie świetności zajmowało 2 przepiękne kamieniczki przy ul. Jezuickiej o numerach 2 i 4.

Mam wciąż przed oczami pierwsze spotkanie z (w owym czasie) doktorem – Kabacińskim. Było to na przełomie roku 1985/1986, kiedy na prośbę mego szkolnego kolegi Piotra Kabacińskiego mieliśmy po lekcjach „wejść” do jego ojca w pracy, żaby załatwić jakąś drobną, lecz pilną sprawę. Pamiętam, że kiedy znaleźliśmy się w siedzibie BTN, poczułem w nozdrzach specyficzny zapach leciwych księgozbiorów i starych mebli. Wiem, że na 2 piętrze, po przejściu przez sekretariat (obecnie nominalnie mieści się tam redakcja „Encyklopedii Bydgoskiej”) weszliśmy do wychodzącej na podwórko izby, w której ukazał się nam profil skupionego nad przeglądarką mikrofilmów dr Kabacińskiego, który podniósł wzrok i zaczęliśmy rozmawiać jakbyśmy się znali bardzo dawno.

Już wkrótce będąc na Jezuickiej 4, zaraz po przewiezieniu tam księgozbioru profesora Karola Buczka z Uniwersytetu Jagiellońskiego (który w testamencie przekazał swą bibliotekę BTN-owi), zostałem zaliczony do ekskluzywnego grona osób, które miały prawo przeglądać metrowej wysokości stosy książek profesora Buczka, zanim oficjalnie zostały udostępnione.

Pamiętam, że w późniejszym czasie, gdy niejednokrotnie dysputy („Nocne Polaków rozmowy”) u państwa Kabacińskich przedłużały się długo po północy, światło w pokoju profesora gasło dopiero o trzeciej nad ranem. Taki miał rytm pracy. Pamiętam też, że zawsze dużo palił. Nosił skórzaną raportówkę i brawurowo, chociaż pewnie prowadził małego fiata (w kolorze zomo).

Profesor był niewątpliwie jednym z protoplastów bydgoskiego środowiska historycznego. Zatrudniony od 1968 r. w Regionalnej Pracowni Naukowo-Badawczej BTN, na długo przed powstaniem Instytutu Historii WSP (1989 r.) był dla bydgoszczan, encyklopedią wiedzy o przedrozbiorowych dziejach miasta. Za pośrednictwem dziennikarzy profity z jego erudycji czerpali wszyscy pasjonaci historii, regionaliści w szczególności.
Wielką estymą i sympatią cieszył się wśród studentów. Zanim związał się z WSP, poprzedniczką UKW, przez wiele lat wykładał historię gospodarczą na Wydziale Ekonomicznym UMK.

Bliska sercu prof. Kabacińskiego była sprawa rekonstrukcji zachodniej pierzei Starego Rynku. Upominał się o to jednoznacznie stwierdzając:
„Jeśli więc w XIX wieku pisano o Bydgoszczy lub publikowano ilustracje obiektów godnych zapamiętania, wtenczas pierzeja o której mowa, pełniła rolę wywoławczą hasła: Bydgoszcz.
Bydgoszczy po dziś dzień brakuje takiej „planszy wywoławczej”. Próby ze statuą łuczniczki lub pruskimi spichlerzami na d Brdą świadczą o tym aż nadto wymownie.
Dewastacja dokonana przez Niemców na przełomie lat 1939 1940 nabiera więc znamion symbolu historycznego, zaklętego w topos serca – pękniętego serca Starego Miasta, pękniętego serca Bydgoszczy, Bydgoszczy doświadczonej i sponiewieranej w czasach ostatniej wojny”


Minęły lata. Skończyłem studia. Zacząłem pracę w III LO. Praca zawodowa sprawiła, że kontakt z profesorem się rozluźnił. Znajomość ponownie uległa zacieśnieniu w imię propagowania spuścizny historycznej Kujaw.
Otóż profesor od 2006 roku na moją prośbę nieodpłatnie zasiadał w Komisji Jurorów Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy o Kujawach organizowanego z mojej inicjatywy w III LO. Niestrudzenie poprawiał prace pisemne uczestników, egzaminował finalistów, dokonywał podsumowania konkursu przed obliczem uczniów i ich opiekunów etc.

Dziś z lekkim dreszczem przypominam sobie nasze ostatnie spotkanie w domu profesora, w połowie maja 2007 r., kiedy dokonywaliśmy podsumowania III Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy o Kujawach. Pamiętam, że z źle skrywaną niecierpliwością pytałem profesora, kiedy wreszcie wyda drukiem, długo oczekiwaną przez historyków Kronikę Łochowskiego, nad którą od wielu lat pracował. Profesor odpowiedział coś wymijająco, że choć to już niedługo, to jeszcze nie czas...

P.S.
Pamiętam, że zawsze proponował gościom intelektualnych debat jeden rodzaj napoju – herbatę. Parzył najczęściej earl grey’a, trochę po staroświecku z czajniczka. Nalewał do szklanek i siedzący w fotelu gość mógł racząc się jej smakiem, kontynuować przyjemność dyskutowania z posługującym się twardą mową Profesorem.

Obcując przez całe życie zawodowe z postaciami i wydarzeniami z przeszłości, dnia 22 XII 2007. r Ryszard Julian Kabaciński - wyzwolił się z ograniczeń doczesności. Odtąd jego osoba i jego dorobek naukowy będą dla następnych pokoleń przedmiotem analiz historycznych.

Cześć Jego Pamięci !

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Byl bardzo porzadnym czlowiekiem. Piekuns.

Anonimowy pisze...

nn

Anonimowy pisze...

Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie.

Anonimowy pisze...

TEST

Anonimowy pisze...

Profesora Ryszarda Kabacińskiego poznałem jeszcze w latach 70.XX w.W 1981 pisaliśmy w Wolnych Związkach.Potem współpracowaliśmy wiele lat w BTN i PTHr.Był wspaniałym człowiekiem i świetnym historykiem.Opublikował bardzo dużo materiałów źródłowych do dziejów Kujaw.